czwartek, 21 listopada 2019















BŁYSKI


Tak. Tak. To prawda. Znowu zachowujemy się
jak nieludzie. Drapiemy się po plecach
i pomrukujemy tylko, i nic, zupełnie nic więcej.
Dusze wylatują z nas małymi porcjami,
są w kroplach potu i w ślinie.

Deszcz, który na nas pada, staje się lepszy
od tych płynnych dusz. Potem zachodzi
jakaś dziwna reakcja, szaro się robi wokoło.

I nagle słońce, i pewność, że to już wszystko.
Katharsis. Wypijamy wodę z kałuż,
zbieramy pierwiastki ciągle żywych
niewidzialności.

Iskam cię z resztek prozy i zgniatam je dokładnie
paznokciem śmierci. A ty uśmiechasz się
choć nie wiesz, że została już tylko pustka
i poezja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz