sobota, 30 listopada 2019















ROMANTYK

Mąż do żony tak mówił kwieciście:
jesteś zwiewna i gładka jak liście,
latem cudnie mnie pieścisz,
zaś jesienią szeleścisz,
numer jeden wciąż masz na mej liście.

piątek, 29 listopada 2019





















ASPIRACJE

Cudne dziewczę w obszernym kaszkiecie,
miało minę najlepszą na świecie.
Teraz min już nie robi,
lecz co dnia się sposobi,
by być laską, zapewne to wiecie…

czwartek, 28 listopada 2019















ZAFASCYNOWANY SKANDYNAWIĄ

Pewien brzuchacz jadł wciąż paszteciki,
wchłaniał całe dziesiątki jak dziki,
jak walenie, żarłacze,
niezłym był wyżeraczem,
nadto grabił i gwałcił jak wiking…

środa, 27 listopada 2019
















POZA NORMĄ

Pewien gość wciąż przejmował się życiem,
kładł się późno i wstawał o świcie,
kochał ludzi i słowa,
z tej miłości zwariował,
ileż głupot ma w swoim zeszycie!

wtorek, 26 listopada 2019















PRZEPIS NA SMAŻONEGO DORSZA

Składniki: 1 dorodny dorsz (najlepiej świeży), 1/2 szklanki mąki, 1/2 kostki masła
Sposób przygotowania:      
Zacząć należałoby od tego, że ze zdobyciem świeżego dorsza (gadus morhua) możemy mieć problem. W tym celu musimy się zastanowić skąd zwierzę owo pochodzi i gdzie znajduje się jego naturalne środowisko. Po przestudiowaniu odpowiednich źródeł wiedzy dowiemy się prawdopodobnie, że w Polsce – poza Pomorzem – dorsz nie występuje na wolności. Można go spotkać w niektórych sklepach lub gospodarstwach domowych, jednakże w postaci mało ruchliwej (filetus mrożonus). Następnym krokiem powinno być zatem niezwłoczne udanie się na dworzec kolejowy i zakupienie biletu na pociąg jadący nad morze. W celu uniknięcia wysokich kosztów dobrze jest być młodzieżą szkolną, studentem, posłem, kombatantem lub pracownikiem kolei. Nie należy zabierać z sobą dużej ilości gotówki – szczególnie podróżując nocą – odwiedzić nas bowiem może wędrowna grupa młodych mężczyzn (dresiarus-gigantus) zbierająca od pasażerów dobrowolne datki na niezbędne im do życia proteiny. Bez zabezpieczenia potrzebnych na zakup dorsza środków finansowych (karta kredytowa schowana w skarpecie, ciocia mieszkająca w Gdyni) nie ma po co jechać na Pomorze. Po trwającej od 8 do 24 godzin podróży powinniśmy się znaleźć w jednym z portowych miast – wybór pada oczywiście na Gdynię, tam przecież mieszka ciocia. Po zwiedzeniu najciekawszych miejsc – Muzeum Marynarki Wojennej, Kamiennej Góry, Bulwaru Nadmorskiego, Skweru Kościuszki (na którym kiedyś stał pomnik żołnierza radzieckiego, utożsamianego przez niektórych z Kościuszką) – udać się należy do portu. Tam, niezależnie od panującej pogody spotka się Błyskawicę, tym nie należy się przejmować – nie jest ona straszna, choć może powalić swym ogromem. Następnie należy przystąpić do poszukiwań osób mogących mieć bezpośredni lub pośredni związek z dorszem – pominąć jednak lepiej kustosza Muzeum Oceanograficznego oraz przechadzających się nabrzeżem pracowników Akwarium Morskiego i Instytutu Rybackiego. Trzeba po prostu znaleźć jakiegoś prawdziwego wilka morskiego (lupus tawernus) – najlepiej szypra kutra rybackiego. Jak powinien wyglądać, chyba każdy wie – człowiek z siwą głową, palący fajkę (może mieć drewniany kikut zamiast jednej nogi, hak zamiast jednej dłoni i opaskę na oku – jak wielu innych emerytowanych piratów). Po znalezieniu szypra należy zapytać go o samopoczucie, pochwalić jego kuter i poprosić o sprzedanie świeżej ryby. Jeśli nie dysponuje się odpowiednią ilością gotówki (zwiedziło się przecież pół miasta, a to kosztuje), trzeba zaoferować szyprowi swe usługi – można wyszorować pokład albo rozplątać sieci. Po zdobyciu dorsza należy udać się na dworzec i nabyć bilet kolejowy do swojego miasta. Tym razem jednak podróżować należy ekspresem (ryba szybko się psuje). W przypadku braku środków finansowych dobrze jest zaoferować swe usługi kierownikowi pociągu – można zarobić na bilet śpiewając szanty pasażerom lub opróżniając przepełnione zwykle kosze na śmieci. Po szczęśliwym zakończeniu podróży należy skierować swe kroki do domu, mając nadzieję, że ma się w nim mąkę i masło. Po umyciu rąk i pokrojeniu dorsza można przystąpić do ulubionej czynności – smażenia.
Masło rozgrzać na patelni. Kawałki dorsza obtoczyć w mące i smażyć na rozgrzanym maśle do uzyskania złotego koloru.


Życzymy smacznego!

poniedziałek, 25 listopada 2019


TARCZA

Poniedziałek jak poniedziałek. Tylko
słońce większe niż zwykle. Tylko strach
przed życiem nieco mniejszy. I żołądek
jakby niewyczuwalny. Bez ucisku.

Kawałek światła ledwie przebijający się
przez drzewa. Nie zabrałem aparatu,
nie zabiorę tego na dłużej. Zapewne
zniekształcę niedługo ten obraz.

Jak wszystkie niezapisane obrazy.
Zapewne zapomnę wkrótce. I żołądek
rozpocznie bolesną narrację. I lęki
rozbiegną się po kręgosłupie.

Oznaczą mnie na osi czasu.

niedziela, 24 listopada 2019
















DE GUSTIBUS NON EST DISPUTANDUM


Pewien facet przyglądał się światu,
coś tam skrobał, wciąż szukał tematów.
Czasem ktoś dał mu w kinol,
szepcząc w ucho: chłopino,
pisz dla siebie, a mnie tym nie katuj…

sobota, 23 listopada 2019















WE MGLE

Na zysk łasy  i chytry golfista,
mówił: droga kariery jest mglista.
Będąc zwykłym ramolem,
szedł bez kijów  przez pole,
zbierał piłki, z mgły cudnie korzystał!

piątek, 22 listopada 2019









BOLEŚNIE NA JAWIE I WE ŚNIE

Pewien facet był prosty jak drucik,
więc co rusz ktoś go chciał zbałamucić
i na wszelki wypadek,
cyk – kopali go w zadek
ludzie w glany krętactwa obuci…

czwartek, 21 listopada 2019















BŁYSKI


Tak. Tak. To prawda. Znowu zachowujemy się
jak nieludzie. Drapiemy się po plecach
i pomrukujemy tylko, i nic, zupełnie nic więcej.
Dusze wylatują z nas małymi porcjami,
są w kroplach potu i w ślinie.

Deszcz, który na nas pada, staje się lepszy
od tych płynnych dusz. Potem zachodzi
jakaś dziwna reakcja, szaro się robi wokoło.

I nagle słońce, i pewność, że to już wszystko.
Katharsis. Wypijamy wodę z kałuż,
zbieramy pierwiastki ciągle żywych
niewidzialności.

Iskam cię z resztek prozy i zgniatam je dokładnie
paznokciem śmierci. A ty uśmiechasz się
choć nie wiesz, że została już tylko pustka
i poezja.

środa, 20 listopada 2019















POD ŚCIANĄ

Tysiące min, tysiące zmarszczek.
Kurze łapki. Kocia morda.
Po drugiej stronie lustra zwyczajna
rzeczywistość. Odbija mi się.
Mówię do siebie. Siebie słucham.
Pytam. Odpowiadam. Doskonała
komunikacja.
Zaburzenia w zenicie.
Życie.

wtorek, 19 listopada 2019















PROBLERMY ZE WZROKIEM

Pewien szofer nie widział zbyt dobrze,
zwłaszcza nocą, gdy deszcz padał szczodrze.
Jechał raz do Karpacza,
lecz co rusz z drogi zbaczał,
wnet zobaczył tablicę: Kołobrzeg…

poniedziałek, 18 listopada 2019















DO ROBOTY!!!

Pewien facet, gdy wstał w poniedziałek,
widział nieba zaledwie kawałek,
ale jaki – wspaniały,
chmury go rozbudzały
i waliły w łeb niczym sto pałek!

niedziela, 17 listopada 2019















WRONA NIEMAL UZIEMIONA

Stara wrona latała dość nisko,
wciąż mawiała: w ogonie mam wszystko,
dzisiaj boli mnie głowa,
po co zatem szybować…
Ach, leniwe to było wronisko!

sobota, 16 listopada 2019















Z TROSKI O MIASTA I WIOSKI

Pewien premier dbał o zdrowie ludzi,
jakże mocno się musiał natrudzić.
NFZ – cóż to znaczy?!
Przecież można inaczej:
wzrost akcyzy witalność rozbudzi!

piątek, 15 listopada 2019















REAL NIE NA CZASIE

Pewna panna, pod dachem, pod chmurką,
czas spędzała wyłącznie z komórką.
świat realny gdzieś prysnął,
robiąc miejsce pomysłom,
wirtualnym, nie jakimś tam bzdurkom…

czwartek, 14 listopada 2019















PIANA TU I TAM

Tęgi Piotrek wciąż  kąpał się w pianie,
ach, uwielbiał to robić przed spaniem.
Często również dość zręcznie,
kąpał ciało wewnętrznie
i radosnym okraszał to pianiem.

środa, 13 listopada 2019















TOMATO – CO WY NA TO?

Pewien Piotr jadł co dnia pomidory,
do wchłaniania witamin był skory.
Waga – cóż – wciąż szła w górę,
ale myśli ponure,
pokonywał endorfin koloryt 😊

wtorek, 12 listopada 2019
















W BLASKU FARTÓW

Pewien facet miał życie jak z marzeń,
był po prostu wielgachnym szczęściarzem.
Nie brylował rozumem
i pękniętą miał gumę,
jednak żył, skoro o nim tu gwarzę…

poniedziałek, 11 listopada 2019





















W ZWIĄZKU

Pewien facet żył jak eremita,
o konsumpcję małżeńską nie pytał.
Kiedy patrzył na żonę,
mając plany szalone,
ta mówiła: śpij, ja jestem syta…

niedziela, 10 listopada 2019
















STREFA AKTYWNOŚCI

Kiedy mglistość okrywa Armadę,
niema śladu wędkarskich zasiadek,
wszyscy wiedzą, że zdrowe
są przechadzki golfowe,
długie marsze jak cud – greenów śladem!

sobota, 9 listopada 2019





















POSTAĆ Z GÓRY

Gdy na polu zrobiło się dżdżysto,
ktoś się z nieba przyglądał golfistom.
Myślał: skoro im chce się,
choć dość chłodna już jesień,
niech z nich wielkie talenty wytrysną!

piątek, 8 listopada 2019





















W ZWIERCIADLE

Dosyć stary już recydywista,
na wolności z lusterek korzystał,
jednak zamiast facjaty,
czasem – cóż – widział kraty,
lecz do rojeń zazwyczaj miał dystans…

czwartek, 7 listopada 2019















PÓŹNOJESIENNE BOLEŚCI

Pewien smakosz uwielbiał marony,
ich miękkością był wprost urzeczony,
lecz kręciły go zmiany –
zjadał zwykłe kasztany,
to bolało, ach – też z drugiej strony!

środa, 6 listopada 2019















ŻAR NIE DLA KAŻDEGO

Chytry gość skradł raz znicz wprost z cmentarza,
by mu ten chłód jestestwa rozżarzał.
Wosk pobrudził mu ciuchy,
żar poparzył paluchy,
rozgrzał się, kiedy biegł do lekarza…

wtorek, 5 listopada 2019















MORZE, JAJA I CUKIER

Stary badacz Bałtyku z Chorzowa,
piekł słodkości i je pałaszował.
Wciąż się bawił jajkami,
często więc – spójrzcie sami –
pojawiała się foka bezowa…

poniedziałek, 4 listopada 2019















META DIETY

Pewien pan miał gabaryt dość spory,
rzucił tłuszcz, zaczął jeść pomidory.
Z wagi spadał wprost ślicznie,
skurczył się skandalicznie
i misiaczka utracił koloryt…

niedziela, 3 listopada 2019















OGIEŃ I LÓD

Pewien facet uczuciem zapłonął,
mówił więc: skonsumuję coś z żoną.
Żona głodna nie była
i uniki robiła,
cóż, jadł sam (rybę dobrze zmrożoną).

sobota, 2 listopada 2019















BOLESNA EMPATIA

Pewien pan, w pięknym kraju nad Wisłą,
w czasie mgły do więzienia raz prysnął.
Coś go w mamrze urzekło,
w domu straszne miał piekło,
żona też, jeśli chodzi o ścisłość…

piątek, 1 listopada 2019















LEŃ Z ASTMĄ

Pewien pan miał wieczorne duszności,
z braku tlenu więc mocno się złościł.
Nie chciał z wyrka wychodzić,
wietrzył papciem, nie szkodzi,
bo z lenistwa miał wiele radości…