wtorek, 26 listopada 2019















PRZEPIS NA SMAŻONEGO DORSZA

Składniki: 1 dorodny dorsz (najlepiej świeży), 1/2 szklanki mąki, 1/2 kostki masła
Sposób przygotowania:      
Zacząć należałoby od tego, że ze zdobyciem świeżego dorsza (gadus morhua) możemy mieć problem. W tym celu musimy się zastanowić skąd zwierzę owo pochodzi i gdzie znajduje się jego naturalne środowisko. Po przestudiowaniu odpowiednich źródeł wiedzy dowiemy się prawdopodobnie, że w Polsce – poza Pomorzem – dorsz nie występuje na wolności. Można go spotkać w niektórych sklepach lub gospodarstwach domowych, jednakże w postaci mało ruchliwej (filetus mrożonus). Następnym krokiem powinno być zatem niezwłoczne udanie się na dworzec kolejowy i zakupienie biletu na pociąg jadący nad morze. W celu uniknięcia wysokich kosztów dobrze jest być młodzieżą szkolną, studentem, posłem, kombatantem lub pracownikiem kolei. Nie należy zabierać z sobą dużej ilości gotówki – szczególnie podróżując nocą – odwiedzić nas bowiem może wędrowna grupa młodych mężczyzn (dresiarus-gigantus) zbierająca od pasażerów dobrowolne datki na niezbędne im do życia proteiny. Bez zabezpieczenia potrzebnych na zakup dorsza środków finansowych (karta kredytowa schowana w skarpecie, ciocia mieszkająca w Gdyni) nie ma po co jechać na Pomorze. Po trwającej od 8 do 24 godzin podróży powinniśmy się znaleźć w jednym z portowych miast – wybór pada oczywiście na Gdynię, tam przecież mieszka ciocia. Po zwiedzeniu najciekawszych miejsc – Muzeum Marynarki Wojennej, Kamiennej Góry, Bulwaru Nadmorskiego, Skweru Kościuszki (na którym kiedyś stał pomnik żołnierza radzieckiego, utożsamianego przez niektórych z Kościuszką) – udać się należy do portu. Tam, niezależnie od panującej pogody spotka się Błyskawicę, tym nie należy się przejmować – nie jest ona straszna, choć może powalić swym ogromem. Następnie należy przystąpić do poszukiwań osób mogących mieć bezpośredni lub pośredni związek z dorszem – pominąć jednak lepiej kustosza Muzeum Oceanograficznego oraz przechadzających się nabrzeżem pracowników Akwarium Morskiego i Instytutu Rybackiego. Trzeba po prostu znaleźć jakiegoś prawdziwego wilka morskiego (lupus tawernus) – najlepiej szypra kutra rybackiego. Jak powinien wyglądać, chyba każdy wie – człowiek z siwą głową, palący fajkę (może mieć drewniany kikut zamiast jednej nogi, hak zamiast jednej dłoni i opaskę na oku – jak wielu innych emerytowanych piratów). Po znalezieniu szypra należy zapytać go o samopoczucie, pochwalić jego kuter i poprosić o sprzedanie świeżej ryby. Jeśli nie dysponuje się odpowiednią ilością gotówki (zwiedziło się przecież pół miasta, a to kosztuje), trzeba zaoferować szyprowi swe usługi – można wyszorować pokład albo rozplątać sieci. Po zdobyciu dorsza należy udać się na dworzec i nabyć bilet kolejowy do swojego miasta. Tym razem jednak podróżować należy ekspresem (ryba szybko się psuje). W przypadku braku środków finansowych dobrze jest zaoferować swe usługi kierownikowi pociągu – można zarobić na bilet śpiewając szanty pasażerom lub opróżniając przepełnione zwykle kosze na śmieci. Po szczęśliwym zakończeniu podróży należy skierować swe kroki do domu, mając nadzieję, że ma się w nim mąkę i masło. Po umyciu rąk i pokrojeniu dorsza można przystąpić do ulubionej czynności – smażenia.
Masło rozgrzać na patelni. Kawałki dorsza obtoczyć w mące i smażyć na rozgrzanym maśle do uzyskania złotego koloru.


Życzymy smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz